Wiele osób pyta mnie, co aktualnie
czytam, co polecam, więc dzielę się, oł jeeee! Polecam więc, jak tu sobie być
kobietą i jak tu sobie zwariować i to pod okiem psychoterapuetki, czyli… Być kobietą i wreszcie zwariować
Katarzyny Miller. A że życie krótkie jest, staram się nie tracić czasu i
wybieram te książki, które pomagają żyć. I ta książka do nich właśnie należy. Dzięki
niej też zafundowałam sobie i kilku przypadkowym osobom darmową krótką sesję
śmiechoterapii. A było to tak: ze słuchawkami na uszach i przesuwanym obrazem za oknem, mknęłam sobie na trasie Opole – Wrocław. Odcięłam
się od świata i zanurzyłam w ostatni rozdział książki, by wreszcie dowiedzieć
się, jak tu wreszcie sobie zwariować. Omal nie udusiłam się na wspomnienie
autorki, kiedy to podczas antypsychoterapii pewien ordynator szpitala
psychiatrycznego wygłosił: Czego w tobie,
kurwa, najbardziej nienawidzę, że jak do mnie mówisz, to otwierasz usta. No
i padłam. Parsknęłam śmiechem, a po chwili śmiał się już cały przedział.
To
było do śmiechu, a do natchnienia i przemyślenia jest Stop! Trzeba codziennie powiedzieć sobie takie Stop i wyciszyć umysł. Medytować, liczyć sobie w myślach albo
lepiej na głos. Chodzi o to, by oczyścić umysł. Namówiła mnie Katarzyna Miller,
a ja namawiam Was więc do wielkich
czystek. Czystek, a raczej zioło czystka
już mi się też parzy, ale teraz czas na oczyszczanie się z niepotrzebnych
emocji, informacji, wrażeń. I nasuwa się pytanie coachingowe, ach jak ja je
lubię:
Każdego dnia! Zaczynam od dzisiaj!
Zapytałam
dziś zaufanej mej znajomej Co mam z tym
zrobić? – Puść to – usłyszałam
odpowiedź. Zatem puszczamy się, wyrzucamy to, co niepotrzebne, zmurszałe,
oddajemy, zostawiamy. I od razu lżej! I nie radzę segregować, bo jak nie leży,
to się nie uleży. Nie zrecyklinguje się ani nie utleni. Zatem puszczamy,
wyrzucamy, a jutro zaczynamy na nowo!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz