czwartek, 5 marca 2015

Jak tu sobie wreszcie nie zwariować, czyli śmieci z głowy




            Wiele osób pyta mnie, co aktualnie czytam, co polecam, więc dzielę się, oł jeeee! Polecam więc, jak tu sobie być kobietą i jak tu sobie zwariować i to pod okiem psychoterapuetki, czyli… Być kobietą i wreszcie zwariować Katarzyny Miller. A że życie krótkie jest, staram się nie tracić czasu i wybieram te książki, które pomagają żyć. I ta książka do nich właśnie należy. Dzięki niej też zafundowałam sobie i kilku przypadkowym osobom darmową krótką sesję śmiechoterapii. A było to tak: ze słuchawkami na uszach i przesuwanym obrazem za oknem, mknęłam sobie na trasie Opole – Wrocław. Odcięłam się od świata i zanurzyłam w ostatni rozdział książki, by wreszcie dowiedzieć się, jak tu wreszcie sobie zwariować. Omal nie udusiłam się na wspomnienie autorki, kiedy to podczas antypsychoterapii pewien ordynator szpitala psychiatrycznego wygłosił: Czego w tobie, kurwa, najbardziej nienawidzę, że jak do mnie mówisz, to otwierasz usta. No i padłam. Parsknęłam śmiechem, a po chwili śmiał się już cały przedział.
To było do śmiechu, a do natchnienia i przemyślenia jest Stop! Trzeba codziennie powiedzieć sobie takie Stop i wyciszyć umysł. Medytować, liczyć sobie w myślach albo lepiej na głos. Chodzi o to, by oczyścić umysł. Namówiła mnie Katarzyna Miller, a ja namawiam  Was więc do wielkich czystek.  Czystek, a raczej zioło czystka już mi się też parzy, ale teraz czas na oczyszczanie się z niepotrzebnych emocji, informacji, wrażeń. I nasuwa się pytanie coachingowe, ach jak ja je lubię: 



Każdego dnia! Zaczynam od dzisiaj!
Zapytałam dziś zaufanej mej znajomej Co mam z tym zrobić?Puść to – usłyszałam odpowiedź. Zatem puszczamy się, wyrzucamy to, co niepotrzebne, zmurszałe, oddajemy, zostawiamy. I od razu lżej! I nie radzę segregować, bo jak nie leży, to się nie uleży. Nie zrecyklinguje się ani nie utleni. Zatem puszczamy, wyrzucamy, a jutro zaczynamy na nowo!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz