Wróciłam! Z mojego dwutygodniowego
urlopu i do siebie. Właściwie do siebie jeszcze wracam, bo mentalnie jestem
gdzieś na niewidzialnej granicy pomiędzy dwoma światami. Jak to zwykle ze mną
bywa. Z głową w chmurach, ze stopami nad ziemią, myślami wybiegającymi w
przyszłość i z mętnym wzrokiem. Na urlopie miałam odpocząć, zastanowić się nad
swoim życiem. Tymczasem zmęczyłam się jeszcze bardziej, a znaki zapytania
w mojej głowie pomnożyły się tak, że sama stałam się znakiem zapytania. Ot, co. Przejechałam prawie tysiąc kilometrów, spałam na raty, pakowałam się trzy dni i tyle samo czasu zajęło mi żegnanie się z wszystkimi, a z nadmiaru wrażeń i zmęczenia przespałam dziś szesnaście godzin bez przerwy. Ale wracam do siebie, a jutro z hukiem spadnę z chmur prosto do mojego fotela w pracy.
w mojej głowie pomnożyły się tak, że sama stałam się znakiem zapytania. Ot, co. Przejechałam prawie tysiąc kilometrów, spałam na raty, pakowałam się trzy dni i tyle samo czasu zajęło mi żegnanie się z wszystkimi, a z nadmiaru wrażeń i zmęczenia przespałam dziś szesnaście godzin bez przerwy. Ale wracam do siebie, a jutro z hukiem spadnę z chmur prosto do mojego fotela w pracy.
No więc jestem. Jestem. A to że
jestem, odczuwam intensywniej, kiedy się przemieszczam. To chyba za sprawą genu
odziedziczonego przeze mnie po przodkach. Na początku roku stworzyłam listę
marzeń, życzeń i postanowień. I tak się dziwnie składa, że większość z nich
związana jest z ruchem, przemieszczaniem się, wędrowaniem, szukaniem nowego. Podczas
tego urlopu spełniłam kolejne z moim marzeń. Chciałam mianowicie po raz kolejny
odwiedzić Frankfurt nad Menem i dopięłam swego. To moje ukochane miasto
niemieckie i marzyłam o tym, by znów pospacerować wzdłuż Menu. Takie
wspomnienie, oprócz dzienników Anny Frank, zabrałam z jednego ze spacerów.
Promenada na Untermainkai w okolicach Muzeum żydowskiego.
Kolejne marzenie odhaczone! Takie to
proste! Lista się kurczy, ale, ale. Czytam całą listę postanowień i marzeń, a
na pierwszym miejscu widnieje zapis: Będę
kochać bardziej, mocniej, głębiej, bezwarunkowo i pomimo wszystko! No takie
coś! To do dzieła!
Tak więc wracam do siebie przy
waniliowej herbatce i mruczeniu stęsknionego Filemona. I postanawiam kochać bardziej,
mocniej, głębiej, bezwarunkowo i pomimo wszystko! Kochajcie i bądźcie
szczęśliwi! Udanych powrotów do siebie!


A ja odwrotnie - z głową w chmurach. miesiąc przed urlopem i już odliczam dni.
OdpowiedzUsuńPS Uwielbiam ostatnie zdania... ♥
Pozdrawiam gorąco! :)