wtorek, 5 maja 2015

Niech Moc będzie z Wami!



            Kwiecień plecień rozłożył mnie na łopatki, przygniótł swoim ciężarem, powykrzywiał drogi. Aż wreszcie nastał maj i wszystko zaczyna się klarować, drogi się prostują, a nawet zaczynam domalowywać sobie własną, moją autorską drogę, hej! 



             
            Dziękuję za przeogromne wsparcie, zrozumienie i miłość. Długotrwały stres powalił mnie na podłogę i kiedy sobie tak leżałam, z tej żabiej perspektywy patrzyłam sobie na wszystko dokoła, zrozumiałam, że właśnie po to piszę i jestem tutaj, by pomagać innym. A pomagać mogę wtedy, kiedy sama będę stać o własnych siłach na nogach. Musiałam coś zmienić! Tak wiele było i jest wciąż do przemyślenia, przemilczenia, wygadania, wyśpiewania, wypisania, wybiegania, wyrzucenia z siebie tego, co niepotrzebne i nabrania pozytywnej energii od samego rana, że postanowiłam zacząć dzień przed piątą. Budzę się jeszcze przed moim budzikowym Downtown Petuli Clark, zbiegam z czwartego piętra, biegnę do lasku przy moim osiedlu, dalej polami, rozciągam się, oddycham głęboko, medytuję, modlę się, wysyłam światło i z wywalonym jęzorem wbiegam znów na czwartek piętro. Kiedy docieram do pracy, mam już spory kawałek dnia za sobą i tyle się już wydarza. Aż dziw pomyśleć, że jeszcze dwa tygodnie temu z ledwością zwlekałam się z łóżka przed siódmą. Daję radę już drugi tydzień, a dziś ochrzciłam moje różowo – białe buty. Wcale nie chodzi o bieganie, bo nadal nie lubię, kiedy za bardzo trzęsie mi się wątroba. Chodzi o motywację, o codzienne wyprowadzenie siebie na spacer. Można po prostu skakać w miejscu, zachwycić się mgłami, wschodem słońca, śpiewem ptaków. Zawsze można zawrócić albo… pobiec w swoją stronę. A jeśli nie widać drogi, domalować sobie własną. Albo iść tam, gdzie bose stopy poniosą.





A to moja nózia z dzisiejszego poranka w lasku na Osiedlu Tęczowym w Opolu. Daję Wam pozytywnego kopniaka do podnoszenia się, działania i ruszania przed siebie. Niech Moc będzie z Wami! Hej!

1 komentarz: