Naładowałam
się pozytywną energią kosmosu! Właściwie nie ja sama, a inni mnie ją
naładowali. A najbardziej w ostatnich dniach jeden z moich przewodników
duchowych. Jeden z kilku. Tak, tak, zgadza się. Jeden mnie nie ogarnia, a i ja
z jednym też nie daję rady. Dla zachowania więc względnej równowagi mam ich kilku. I wcale nie muszę przedzierać
się przez góry i doliny, umawiać na audiencje, bez zbędnych formalności,
dystansu, napuszenia
i wyniosłości, za to w pełni klarowności, szacunku, światła, zrozumienia i… miłości. No właśnie. Ja tu pitu-pitu a miało być o niej. O miłości, tej ponad wszystko, kosmicznej, uniwersalnej, wszechogarniającej. Taka miłość ma mnie pochłonąć, mną ogarnąć i wypełnić mnie od stóp po czubek głowy, hej. I tak w pełnym skupieniu zabrałam się za mantrę: Boże, wypełnij moje serce Twoją Boską Miłością. Proste, piękne, więc do dzieła! Po kilku minutach odpłynęłam i przez sen powtarzałam w kółko: Boże, wypełnię Twoje serce moją boską mądrością…
i wyniosłości, za to w pełni klarowności, szacunku, światła, zrozumienia i… miłości. No właśnie. Ja tu pitu-pitu a miało być o niej. O miłości, tej ponad wszystko, kosmicznej, uniwersalnej, wszechogarniającej. Taka miłość ma mnie pochłonąć, mną ogarnąć i wypełnić mnie od stóp po czubek głowy, hej. I tak w pełnym skupieniu zabrałam się za mantrę: Boże, wypełnij moje serce Twoją Boską Miłością. Proste, piękne, więc do dzieła! Po kilku minutach odpłynęłam i przez sen powtarzałam w kółko: Boże, wypełnię Twoje serce moją boską mądrością…
I już wiecie, dlaczego jeden przewodnik
duchowy dla mnie to za mało.
