środa, 20 stycznia 2016

O postanowieniach noworocznych i innych Cymesach



          
Blue Monday minął, więc najgorsze za nami. A teraz czas na ekshibicjonizm, wyznania, odkrywanie duszy po uszy. Czas na wyjawienie postanowień noworocznych. Kiedyś były modne, dziś coraz częściej słyszę, że stają się passé. Niektórzy postanawiają, że postanowień noworocznych mieć nie będą. A ja miewam. Rok w rok. Postanowienia noworoczne mówią one o nas wiele. O naszych zaniedbaniach,  marzeniach, o tym czego nam brakuje, o tym, o czym od dawna już myślimy, może nawet od kilku lat. Ileż to postanowień noworocznych traci datę ważności gdzieś wczesną wiosną lub jesienią i odradza się z nowym rokiem. I jeszcze kolejnym. Ubiegły rok był jednak dla mnie wyjątkowo dobry i już w sierpniu udało mi się zrealizować moją Listę Marzeń 2015, a nie była ona znów taka krótka. W tym roku mam tylko trzy postanowienia, małe marzenia do spełnienia. Oto i one:
Po pierwsze:
Dokończę urządzanie Dziupli Wesołej Wiewióry, czyli mojego mieszkania. Wciąż piszę na kolanie, nie mieszczę się w szafie, mieszkam w kartonie, telewizor miast wisieć, stoi na kartonie, a mój świat na głowie. Na głowie mam cały ten bajzel. Za to co innego mi wisi, a jeszcze co innego kręci. Wierzę jednak, że już za parę miesięcy, będzie tak:

Wszystkie książki i myśli poukładane, będę mieć nawet - jak widać - fotel, stół do pisania, złotą rybkę do spełniania kolejnych marzeń. Ale bajzel jak był, tak będzie…
Po drugie:
Napiszę opowiadanie o Loreley. Początek, środek i zakończenie właściwie już mam. To nic, że pisząc wstęp, wyrwałam sobie połowę włosów z głowy i nie mogłam spać, bo nagle przychodziła do mnie wena. Albo i dwie. Całymi stadami. To nic, że mieszały mi się wątki, postaci. Będzie to opowiadanie o wielkiej stracie i odzyskiwaniu siebie. Ale na razie o tym sza. 



 A teraz będzie prawdziwy Cymes!
Po trzecie:

Moje postanowienie - marzenie na 2016 r., które odradza się od kilku lat. Cymes. Pies rasy foksterier. Kudłaty jak ja. Chadzający własnymi drogami – jak ja. Mój wymarzony pies przybiegnie kiedyś do mnie. Może w tym roku, a może w następnym. Niechaj sobie jeszcze poczeka na przystani. Bo na wszystko jest właściwy moment. 




Do zobaczenia Cymes!
Ilustracje: Abigail Halpin, Anne Marie Foucart